MIŁOŚĆ - MAŁŻEŃSTWO - RODZINA
 
  Strona Główna
  Przyjaźń
  Miłość
  Małżeństwo
  Rodzina
  Poezja Serca
  Poezja religijna
  => Ks. Jan Twardowski
  => Ks. Janusz S. Pasierb
  => Phil Bosmans
  => Karol Wojtyła
  => Moje codzienne modlitwy
  Galeria
  Księga gości
  Kontakt
  Licznik
Poezja religijna

Być dla siebie znakiem Boga

  
 
 
 
Być znakiem dla siebie samego, 
 
to przyjmując Chrystusa 
 
odszukiwać Go w codzienności. 
 
Szukać wiarą, że On wypełni tę 
 
codzienność sobą samym.
 
 
 
 
 
Być znakiem Boga dla siebie 
 
to mieć świadomość stanu własnej duszy 
 
w każdej chwili. To nauczyć się widzieć siebie 
 
w Prawdzie, czyli w relacji do Boga.
 
 
Być znakiem dla siebie to we wszystkim, 
 
w każdym niepokoju, leku, przerażeniu, pogubieniu, 
 w każdym bólu jakiegokolwiek pochodzenia 
 
odczytać przez wiarę wołanie Boga : 
 
 
JA JESTEM! Pójdź za Mną!

 
Bo wszystko, co dzieje się we mnie 
 
jest przede wszystkim zależne od Boga 
 
 i On jest PIERWSZĄ PRZYCZYNĄ tego wszystkiego, 
 
co dzieje się ze mną i we mnie, co dzieje się na świecie. 

 
I jeśli widzę, że dzieje się coś złego 
 o dzieje się tak TYLKO PO TO I DLATEGO, 
 by IŚĆ DALEJ!  
 
 
Aby będąc w samym jądrze niepokoju, bólu, pogubieniu...
 przez wiarę zobaczyć to wszystko w Prawdzie 
 
o Nieograniczonej Dobroci Boga.
 
 
 
Być znakiem dla siebie 
 
to ZAWIERZAĆ Bogu nieustannie, 
 
aby to zawierzenie Bóg przemienił w WIARĘ, 
 
która daje PEWNOŚĆ, 
 
jedyną pewność na świecie 
 
 
którą jest ON SAM.
 
 
Nic innego nie daje pewności, 
 
bo wszystko, co zostało stworzone 
 
 
musi się skończyć. 
 
 
Pewność jest tylko w tym, co samoistne, 
 
a tylko Bóg jest istnieniem samym w sobie.

 
 
Bóg stworzył człowieka z miłości, 
 
a ponieważ sam jest Miłością, 
 
dlatego to, co jest Jego naturą 
 
staje się moje przez uczestnictwo. 

 
 
I chociaż człowiek nigdy ze swej natury 
 
nie będzie istotą samoistną, 
 
to przez Chrystusowe dziedzictwo 
 
 
może posiadać wszystko to, 
 
 
co posiada sam Bóg, 
BEZ ŻADNYCH OGRANICZEŃ!

 

Jan Paweł II - poezja

 
 

 

 Odkupienie szuka Twego kształtu - Siostra

 

1. Rośniemy razem.
Rosnąc w górę: przestrzeń zieleni podparta sercem
idzie naprzeciw brzemionom wiatru
zrzucanym znienacka w listowie,
rosnąc w głąb: nie rosnąć, odkrywać,
jak głęboko zapuściłaś korzenie,
że jeszcze głębiej...
Poruszamy się w mroku korzeni
zapuszczonych we wspólnej glebie.
Porównuję stąd światła w górze:
refleks wody na brzegach zieleni.
2. Żaden człowiek nie ma ścieżek gotowych.
Rodzimy się jak gąszcz,
który może zapłonąć podobnie jak krzak Mojżesza
lub może uschnąć.
Ścieżki trzeba przecierać wciąż, bo mogą zarosnąć na nowo,
przecierać je trzeba tak długo, aż staną się proste
prostotą i dojrzałością wszystkich chwil:
oto każda chwila się otwiera całym czasem,
staje jakby cała ponad sobą,
znajdujesz w niej ziarno wieczności.
3. Kiedy ciebie nazywam siostrą,
wówczas myślę, że każde spotkanie
nie tylko nosi w sobie wspólnotę chwili,
lecz ziarno tej samej wieczności.
 
 
 
 

Bojaźń, która leży u początku

 

O jakże jesteś związane miejsce mojego mijania z miejscem narodzin...
Zamysł Boga spoczywa w twarzach przechodniów,
a głębia jego podąża za tokiem powszednich dni -
Obsuwając się w śmierć, odsłaniam oczekiwanie
i oczy utkwione w jedno miejsce
i w jedno zmartwychwstanie,
jednakże wieko ciała zamykam i pewnik jego rozpadu
powierzam ziemi.
Ty wschodzisz nad nią powoli i zamysł Twój
nadal zrównywasz z powierzchnią każdego dnia
oraz z cieniem przechodniów na ulicach
popołudniową porą... w ulicach naszego miasta
pod zmierzch...
Ty, Boże!
Ty Jeden możesz ciała nasze odebrać ziemi z powrotem!
 
 
 
 
 

Uwielbiam cię

 

Uwielbiam cię, siano wonne,
bo nie znajduję w tobie
dumy dojrzałych kłosów.
Uwielbiam cię, siano wonne,
któreś tuliło w sobie
Dziecinę bosą.
Uwielbiam cię, drzewo surowe,
bo nie znajduję skargi
w twoich opadłych liściach.
Uwielbiam cię, drzewo surowe,
boś kryło Jego barki
w krwawych okiściach.
Uwielbiam cię, blade światło pszennego chleba,
w którym wieczność na chwilę zamieszka,
podpływając do naszego brzegu
tajemną ścieżką.
 
 
 
 

Miłość mi wszystko wyjaśniła...

 

Miłość mi wszystko wyjaśniła,
Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.
A że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale wiele jest z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.

Więc w tej ciszy ukryty ja - liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem, że wszystkie upadną.
 
 
 
 
   
Przycisk Facebook "Lubię to"  
 
 
Łącznie stronę odwiedziło już 29771 odwiedzający
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja